Witam na stronie!
Ogar polski jest u mojego boku od 1998 roku. Czasem idzie przy nodze, czasem goni gdzieś daleko w polu albo w lesie, a czasem spokojnie śpi na kanapie…
Ani wystawy ani konkursy nigdy nie były dla mnie sensem posiadania ogara. Gdy Bard jako pierwszy ogar trafił pod mój dach nie przypuszczałam, że będę go wystawiała – wystawy wydawały mi się czymś tak niezwykle egzotycznym i dziwnym, że zupełnie nie widziałam siebie jako ich uczestnika. Ale obiecałam hodowcy, że go pokażę, spróbowałam i okazało się, że jeżeli tylko nie podchodzi się do nich ambicjonalnie i nie traktuje jako pola do rywalizacji, mogą być naprawdę sympatyczną formą spędzania czasu z psem i okazją do miłych spotkań towarzyskich.
Potem z lasu „wyłoniły się” warsztaty użytkowe i konkursy tropowców. Las zawsze służył nam do spacerów, ale tropienie to jest dopiero frajda! Jak duża pokazała mi Łoza. Odtąd kalendarz wystaw przeplatany był konkursami.
Na koniec okazało się, że z natury niezależny ogar może okazać się całkiem niezłym zawodnikiem rally-o. Oczywiście tradycyjne obedience wydają się być poza jego zasięgiem, ale może kiedyś…kto wie? Na razie swoich sił próbujemy w konkursach, gdzie precyzja wykonania polecenia nie jest tak ważna i gdzie można nagradzać czymś pysznym.
Do tego były też pierwsze kroki (bardzo dużo kroków!) w dog trekkingu.
Podsumowując – z ogarem nie ma nudy!
Splot wydarzeń sprawił, że trafiłam na „moją rasę” i póki co mam poczucie, że być może w moim domu pojawią się kiedyś inne psy, ale ogar był, jest i będzie tym, który zawsze będzie numerem 1.